Wczytuję dane...

Jak dbasz tak masz

Jak dbasz tak masz

Nie należę do strachliwych, ale jedno mnie przeraża. Siła matczynego słowa, a czasem nawet myśli. A raczej czary jakie się dzieją kiedy coś powiesz albo pomyślisz. Niewtajemniczeni błędnie odczytają, że chodzi o to, że jak powiesz dziecku : posprzątaj, to ono robi to migiem, albo, gdy pomyślisz, że napiłabyś się kawy to od razu masz ją pod nosem. Boję się napisać, to co chcę napisać…..żeby tej całej „sielanki” szlag nie trafił :/ Bo jak będzie tak samo jak z chowaniem leków? Że zaraz znowu są potrzebne… albo jak z pochwaleniem się koleżankom, że mój syn przesypia noce? Że nagle zaczyna budzić się co 2 godziny, lub wreszcie, gdy klikam na stronie hotelu REZERWUJ serce bije mi szybciej, bo jestem prawie pewna, że ktoś w tym terminie będzie chory….

Słowa matki mają moc, ale kto nie ryzykuje ten nie ma posta na blogu, więc niczym kamikadze ogłaszam: ostatnio mam więcej czasu dla siebie :] Chłopaki w placówkach, projekty firmowe ogarnięte…. Co tu robić? Nic nie robi się samo. Dbam o dzieci, dom, firmę, pora zadbać o siebie. Ciąże i porody w małym odstępie czasowym dały się memu ciału we znaki i tylko matka wie, że dieta i ćwiczenia mogą je uratować. Zapisałam się zatem na siłownię, do lata daleko :) więc ze spokojem ogarnę fit figurę. W zdrowym ciele zdrowy duch! Dla lepszego samopoczucia i żeby synale się mnie nie musieli wstydzić, zresztą usłyszeć od ludzi, że „dwoje dzieci i taka figura, to tylko pozazdrościć”, to muzyka dla moich uszu :) Nie ma się co oszukiwać, lat nie ubywa, waga sama nie spada, sylwetka sama się nie modeluje, a praca w domu sprzyja pokarmowym grzeszkom.

Zawsze sobie obiecuję, że nie kupię nic słodkiego, żadnych przekąsek! Ale potem kończy się tak, że trzeba, bo ktoś wpada z wizytą, albo jak właśnie ten ktoś wpada z wizytą to przynosi chłopakom słodkości. A że dbam o zdrowie dzieci i zbilansowaną dietę, a jedzenie nie powinno się marnować, sama zjadam te „dobrodziejstwa”. I niestety tak jak plany matki potrafią spalić na panewce, tak tłuszcz z boczków sam się spalić nie potrafi. Więc zaplanowałam treningi i trzymajcie kciuki, żeby wytrwać w postanowieniu.

Zadowolona mama to zadowolone dzieci, niby dla siebie, a znowu dla nich :) Wszystkim wyjdzie to na dobre, niech trwa jak najdłużej. Chyba zrobię sobie fotę „przed” i „po”. Jak idę w super designerskim (niestety nie handmade) stroju gimnastycznym, a potem ….. selfie z OIOMU??? ;) ;) ;) ;) ciekawe jak z moją kondycją, może padnę już na samej rozgrzewce :/ Nie no, chyba nie będzie tak źle. Dajcie znać, jak wracałyście do formy sprzed ciąży i czy było ciężko, bo warto to na pewno. Najgorzej pewnie zacząć i grunt to nie rezygnować w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ja mam właśnie takie nastawienie i wierzę, że się uda. Tam mnie jeszcze nie było, więc może trafi się jakaś inspiracja, nowy pomysł wpadnie do głowy, nigdy nie wiadomo :)

Matka wciąż jest zabiegana, od wieczora aż do rana
i od rana od wieczora,
czasu nie ma by być chora.
Ciągle praca, dom i dzieci,
godzina za godziną leci
i od nowa i tak wciąż,
praca, dzieci, dom i mąż.
Kiedy będzie w siódmym niebie?
Kiedy zrobi coś dla siebie,
gdy chwilę wygospodaruje
i coś sobie zafunduje.
Siłownię, basen, książki czytanie,
albo kąpiel, nawet spanie!
Bo, gdy miło jej czas zleci
do obowiązków i do dzieci
jak na skrzydłach wtedy wleci