Wczytuję dane...

Przeczytaj, a może Twoje dziecko będzie spać jak ta lala!

Przeczytaj, a może Twoje dziecko będzie spać jak ta lala!

Gdybym wygrała w totolotka, kupiłabym dom. Duży dom! Pokoje chłopaków byłyby jak najdalej od siebie. Koniec i kropka. Może to rozwiązałoby problem z usypianiem ich każdego wieczoru. Wieczoru, na który tak bardzo czekam, marzę o tym, kiedy w końcu zasną i nie wstydzę się tego. Jestem z nimi przez cały dzień i serio, czasem mam ich normalnie po ludzku dosyć, potrzebuję chwili wytchnienia od ciągłego hałasu, od monotonnego „mamo”, od „a dlaczego”, od „zostaw,niedotykaj,uważaj,niebijgo”.....Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo i o ile usypianie jednego dziecka jest raczej banalnie proste, jeżeli się wyrobi te wszystkie słynne schematy, procesy, zadba o nastrój i takie tam, to już usypianie dwójki … wyższy level!

Chłopaki mają wspólny pokój, całe 10 metrów kwadratowych, więc chyba zagram w końcu w tego totka :p Trzymamy się planu, ale wiadomo, plany i dzieci raczej nie chodzą parami, więc nasza batalia zamiast kończyć się o 20, często trwa aż do 21. Potem ja tylko zdążę ogarnąć całodniowe pobojowisko, padam na twarz i tyle mam z wieczoru. Timo codziennie wymyśla, z kim i z czym będzie spał. Trwa to zwykle tak długo, że Simo robi się coraz bardziej zmęczony, rozdrażniony i tym samym gorzej mu zasnąć. Kiedy już Tomasz zdecyduje, musi skorzystać z toalety, potem chce mu się pić, potem źle go głaszczę, nie za tą rękę go trzymam i takie tam inne tyci problemy.

Postanowiłam to ukrócić, w końcu faceci już nie są bobasami, więc można z nimi porozmawiać jak mężczyzna z mężczyzną :) Pęcherze opróżniamy po kąpieli i niestety! Nie ma zmiłuj, przez pół godziny się nagle nie zachce, woda przy łóżku zwarta i gotowa! Mama i Tata zdecydują, kto usypia, bo w końcu rządzi Leon, a nie dzieciaki! Tylko czytanie, żadnych rozmów. Kiedy leżymy w łóżku jesteśmy królami ciszy. Timo wybiera przytulankę, z którą niezmiennie będzie od tej pory zasypiał! Będzie miał dużo czasu w ciągu dnia na decyzję, a wybór jest spory (to niesamowite ile zabawek może pomieścić 10metrowy pokoik).

Oczywiście sprawa nie okazała się być prostą, ciężki orzech do zgryzienia - zasobność dziecięcych półek i pudeł ani wspomnienia wcześniejszych wspólnych nocowań nie spełniały wymagań naszego pierworodnego. Cwaniaczek stwierdził, że nic się nie nadaje i zarządał wizyty w sklepie. Moja reakcja była oczywista, no way! Stanęłam jednak jak wryta, kiedy Mateo, dla którego zakupy są gorszą rzeczą niż wizyta teściowej, powiedział: „ok, pójdziemy do sklepu”. Zaraz po wywróceniu się moich gałek ocznych i sekundę przed tym, jak z moich ust miało się wydobyć pretensjonalne „co!!!!????”, mój ślubny otworzył drzwi do naszej pracowni i zaprosił Timo do wybrania czegoś z naszego sklepu :)

Tym razem, to tatuś poczuł to co ja przed chwilą, bo jego pierworodny mężczyzna wybrał spośród tylu robionych ręcznie przytulanek - lalkę :) Szmacianą lalkę Melanię. Cóż było robić...dziecku się nie odmawia, tato orzekł, że to dobry wybór, w końcu dla dziecka przytulanka to przytulanka, tym bardziej ręcznie robiona, heloł. Ważne, że młody poznał się na dobrym handmade, a wiadomo, czym skorupka nasiąknie za młodu..... :) Tak więc, choć od tego zdania się nie zaczyna, lalka ręcznie robiona Melania TimoSimo, stała się nadworną przytulanką mojego królewicza i jest umowa, że tylko z nią odtąd zasypia.

Urocza jest :) smukła, pokaźnego wzrostu, aż 70cm, a jej szara tiulowa spódniczka świetnie kontrastuje z kolorami jakie posiadają misie, dinozaury i samochodziki... Wśród produktów handmade dla dzieci nie mogło zabraknąć ręcznie robionej lalki, takiej lalki szmacianej, która w czasach mojego dzieciństwa była obciachem...serio! Wtedy hitem były barbie, bejbiborny i inne wchodzące na rynek plastikowe, mówiące, sikające, z mnóstwem akcesoriów, lalki – teraz to dla nich nadszedł czas odejścia do lamusa.

Rodzice znowu pokochali handmade dla dzieci, a to, co kiedyś było „wiochą” jest hitem wśród najmłodszych. I może jest w tym krztyna autoreklamy, ale mam koleżankę, mamę trójki dzieci, dla której prezent dla dziecka w postaci maskotki, albo też przytulanki to najgorszy pomysł z możliwych....każda z nich kończyła tak samo. Na półce, a potem obdarowana zerowym zainteresowaniem lądowała w worku i czekała na niewiadomoco. Parę maskotek zostawiła do dekoracji dziecięcych pokoików, ale dzieciaki nigdy nie wpadły na pomysł żeby się nimi bawić, a już na pewno, żeby z nimi spać.

Swoją teorię, że maskotki i przytulanki są do bani, poparła nawet tym, że nawet nikt nie chciał tego jej wielkiego wora przyjąć za friko. Kiedy jej syn dostał w prezencie od dziergającej sąsiadki wielkiego, ręcznie robionego, włóczkowego ptaka, już obmyślała jakby go opchnąć dalej. Jednak młodziak zakochał się w tejże przytulance, jeszcze bardziej jego siostra. Nadali jej imię, bawią się nią, śpią z nią. Dla niej to szok i nie przypadek, bo parę miesięcy później córka tej koleżanki dostała włóczkową, ręcznie robioną owieczkę i teraz obie przytulanki są hitem. Każdy ma swoją i każda jedna robi furorę i w domu i w przedszkolu. I taka sprawa :) Ale wracając do tego spania. Timo okazał się honorowy, rytuał zasypiania trwa coraz krócej, jestem o krok od wzięcia długiej ciepłej kąpieli z bąbelkami. Oby tylko Simo też wybrał Melanię :)


To, źe twój syn lubi, auta, piłkę i Hulka,
nie znaczy, że nie spodoba mu się lalka.
Ta ręcznie robiona, super przytulanka,
sprawia, że usypianie jest jak sielanka.
Jestem prawie pewna tego, że mam rację,
Testuję,czekajcie, wkrótce zdam relację.