Wczytuję dane...

Nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...

Nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by gonić go...

Suchary postanowiłam zostawić w razie grypy żołądkowo-jelitowej, tymczasem pora przestać się stalować. W internecie można być każdym, można zgrywać idealną, zawsze biorącą prysznic rano i wieczorem mamusię z hybrydą na paznokciach, posegregowanymi kolorystycznie ubraniami w szafie i codziennym trzydaniowym glutenfree obiadem. Głupi by nie skorzystał.... jednak stawiam na autentyczność! Kto jest nieperfekcyjny niech pierwszy rzuci lajkiem! Wielkie Otwarcie! Otwieram się przed Wami niczym opakowanie żelek, zjadane naprędce, żeby uchronić dzieci przed cukrem i konserwantami. Bierzcie i udostępniajcie z tego wszyscy. Chcę się sprzedać, z całym inwentarzem :)

Trzydziestodwulatce nie wypada? Życie jest jedno, a moje jest tak zwariowane, że nie może się marnować i być tylko do użytku wewnętrznego. Rodzice nazwali mnie Małgosia i tu się nic nie zmieniło, Mateusz wpadł w moje sidła i przysposobiłam go sobie na małżonka. Wspólnymi siłami :) mamy dwóch wspaniałych synków : Tomka i Szymka. Timo ma 3 latka, a Simo 1,5 roku, tworzą wybuchową mieszankę radości i zmartwień, uśmiechów i łez, szaleństwa i zmęczenia. Zawojowali mój świat na całego i zapragnęłam trzeciego „dziecka”. Czegoś mojego, nietuzinkowego, co przynosi satysfakcje, nie pozwala popaść w kurodomostwo, a i jeszcze dorzuci coś niecoś do rodzinnego budżetu.

Mateo - mąż ogarnia dwa etaty, da chłopak radę jeszcze jeden? :) Kto jak nie on! Przy dwójce dzieci, małych dzieci, z małą różnicą wieku jest sporo pracy, mój ulubiony tekst, który na placu zabaw serwują inne mamy, babcie i opiekunki „jest co robić”. No jest i chwała Bogu! Świat nie kończy się jednak na gotowaniu, sprzątaniu i praniu...jest jeszcze Facebook :) a on każdej świeżoupieczonej mamie serwuje porcje rad, wyrazów dezaprobaty, przydatnych produktów i sposobów na życie. Ja nie podążam za modą, słucham intuicji, czytam znaki.

Już zanim urodził się Timo wpadłam w szał, syndrom wicia gniazda w moim wykonaniu – dziki szał. Nie, nie pojechałam do Ikea, żeby nakupować wszystkiego co fabryka dała, zasiadłam przed komputerem, w odległości na jąką wielkość brzucha pozwalała i zatopiłam się w świecie rękodzieła. O tak! Dzieło pracy rąk ludzkich, tego chciałam dla mojego dziecka! Czegoś wyjątkowego, wykonanego starannie, zrodzonego z talentu i z niepowtarzalną historią. Chciałam w miarę możliwości mieć wszystko handmade...pościele, kocyki, przytulanki, akcesoria, gadżety....oczami wyobraźni widziałam już ten zachwyt mijanych na spacerze ludzi, rodziny, która nas odwiedzi, powiększyłam pamięć w telefonie, żeby trzaskać foty ku pamięci, wiedziałam też, że zachowam wszystko na pamiątkę.

Uwielbiam mieć rację, ręcznie robione rzeczy to był strzał w dziesiątkę, tak samo jak decyzja o drugim dziecku. Gdy urodził się Simo, do tej pory podjarana handmade dla dzieci...napaliłam się nie na żarty i podjęłam decyzję, ze biorę sprawy w swoje ręce. Sama zaczęłam wymyślać to, co możnaby ogarnąć ręcznie. Dla córeczki pewnie byłaby to lalka, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo, posiadanie synków zobowiązuje do nieco bujniejszej wyobraźni....na pierwszy ogień poszedł królik. Karol. Przytulanka królik Karol, z długaśnymi uszami, w fajnym ubranku, wszystko ręcznie robione. Potem już poszło jak z płatka, głowa pełna pomysłów, wstępny biznesplan, nazwa firmy? Banał! TimoSimo.pl, bo to dla nich, o nich i przez nich ;)

Już słyszałam te wieczorne dialogi moich klientów, : „Mammooooo, nie mogę znaleźć przytulanki!!!!”, „Której kochanie?”, „Przytulanki Królika Karola TimoSimo...” :D :D :D może mam nierówno pod sufitem..ale co tam :) Handmade dla dzieci obejmuje też wyroby z włóczki, biżuterię, rożne uszytkowe akcesoria, dekoracje do pokoików....i nie sądzę abym na tym skończyła, jest tyle inspiracji. Chociaż foty na stronie TimoSimo.pl są pięknie podrasowane i profesjonalne, no bo takie są nasze produkty handmade, no bo to przecież kwintesencja rękodzieła, zwłaszcza tego dla dzieci, to tu na blogu nie omieszkam raz po raz poczęstować Was zdjęciami prosto z mojej komóry, kiedy w chacie nieposprzątane, a Timo i Simo mają na sobie rajtuzy zamiast designerskich spodni typu baggy, a na bluzkach resztki jogurtu z laktozą.

Zajaranie się rękodziełem dla dzieci skończyło się zadymą :)
Otworzyłam firmę, co zwie się TimoSimo,
W ofercie wszystko handmade, polskie wyroby,
coś do przytulania, ubrania i ozdoby.
Są rzeczy szyte, dziergane, plecione,
wszystko starannie, z myślą o dzieciach tworzone.
Zapraszam do mojego świata, nie całkiem na poważnie,
Lajkujcie, komentujcie, udostępniajcie odważnie.